lutego 03, 2018
Porównanie wszystkich moich podkładów| Najtrwalsze i najlżejsze formuły| Co wybieram w codziennym makijażu?
Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj ma dla was parę słów o moich podkładach, a konkretnie porównanie wszystkich kolorów oraz formuł, które posiadam w swojej kosmetyczce. Na pewno nie jest dla was tajemnicą, że lubię lekkie podkłady, choć posiadam u siebie też taki podkład, który wytrzyma wszystko, czyli 12 godzin na uczelni, deszcz, śnieg, sebum i inne niesprzyjające warunki. Jeśli ciekawi was, jakie podkłady sprawdzają się u mnie najlepiej i który jest najtrwalszy, zapraszam do dalszej części.
Maybelline Super Stay 24H 05 Light Beige |
MAYBELLINE SUPER STAY 24 H 05 LIGHT BIEGE
O podkładzie Super Stay opowiadałam wam tu na blogu wiele razy na pewno. Miał też swoje pięć minut w recenzji, którą wam podlinkuję niżej. Jednakże w tym wpisie również gra kluczową rolę z prostego powodu: jest moim najtrwalszym podkładem. Jemu nie straszne jest nic, co nazywa się deszcz, śnieg, pot, łzy i upał. Przetrwa to wszystko bez najmniejszego uszczerbku i jako jedyny w mojej kosmetyczce jest najbardziej odporny na noski od okularów (czytaj odciski, które te zostawiają). Jestem go w stanie nosić praktycznie 12 godzin i wiem, że wygląda idealnie. Tylko delikatnie ściera mi się na nosie przez ten czas, ale to częściej wynik wycierania nosa (szczególnie zimą, bo w cieplejsze dni nie ma tego problemu). Najczęściej w ciągu dnia wyświeca mi się tylko raz i po użyciu bibułki matującej, na którą się nie transferuje, pozostaje na buzi matowy do końca. Uwielbiam go właśnie w dni, kiedy wiem, że będę długo poza domem i muszę wyglądać idealnie. Obecnie producent zmienił mu opakowanie, ale czy zawartość jest ta sama? Tego nie wiem, ale zapewne przekonam się o tym, kiedy zużyje obecną buteleczkę i będę chciała zakupić nową.
Maybelline Affinitone 03 Light Sand Beige |
MAYBELLINE AFFINITONE 03 LIGHT SAND BEIGE
Drugi ulubieniec w mojej kosmetyczce to również Maybelline, ale tym razem rozświetlający Affinitone. Najbardziej lubię go używać zimą i wiosną, kiedy chcę, aby moja buzia wyglądała zdrowo i była rozświetlona. Oczywiście trwałość podkładu na mojej buzi jest całkiem dobra, bo wyciera się lekko tylko na nosie i brodzie, ale u mnie w tych miejscach wyciera się praktycznie każdy podkład, więc nie jest to jego wada, a raczej cechą na mojej cerze. Uwielbiam go za to, że jest lekki, rozświetlający, dobrze kryje, nie tworzy maski na mojej twarzy, nie ciemnieje, nie zapycha i idealnie dopasowuje się do mojej cery. Do codziennego makijażu jest super. Więcej o nim przeczytacie we wpisie, który podlinkuję wam niżej.
Bourjois 123 Perferct 052 Vanilla |
BOURJOIS 123 PERFECT 052 VANILLA
Jeśli chodzi o podkłady Bourjois to ten jest moim drugim. Pierwszy, który miałam, a był to słynny Healthy Mix totalnie mi się nie sprawdził i moja twarz nie wyglądała w nim zbyt wyjściowo, najdelikatniej mówiąc. Ogólnie klapa. Podkład 123 Perfect to moje drugie podejście do tej marki. I tym razem dużo bardziej udane, bo katowałam go calutkie lato, jeśli pamiętacie, ponieważ doczekał się osobnej recenzji oraz peanów w ulubieńcach.I nadal podtrzymuje zdanie, że jest bardzo lekki, dobrze kryje i rozprowadza się po skórze, wyrównuje wszelkie zaczerwienienia i ślady po niedoskonałościach. Nie ciemnieje, nie warzy się, nie wchodzi załamania i pory na skórze. Kolor 52 to mój letni odcień, więc się nie przestraszcie odcienia na swatchu poniżej w stosunku do innych podkładów. Bardzo go polubiłam i latem znów chętnie wrócę, kiedy tylko się troszkę opalę.
→Bourjois 123 perfect
Bielenda Make up Academie Fluid Cover kolor 0 jasny |
BIELENDA MAKE UP COVER 0 JASNY
Ten fluid trafił do mojej kosmetyczki pewnego lata, kiedy pierwszy raz w życiu byłam mocno opalona, a nie miałam ciemnego podkładu w swojej kosmetyczce. I to ŻADNEGO. Poszłam więc do Rossmanna i sięgnęłam po podkład kryjący marki Bielenda w kolorze 01. I tak zaczęła się ta przyjaźń. Osobiście bardzo go lubię, jednak później zbladłam, a nadal chciałam używać tego podkładu i niestety musiałam go odłożyć jesienią na rzecz jaśniejszych, bo wyglądałabym tragicznie inaczej. Dużo później na Rossmannowskiej promocji -49% udało mi się dorwać nowy odcień 0, który jest dla mnie idealny. Nie mam mu nic do zarzucenia, bo jak poprzednik nie ciemnieje, nie zapycha, dość dobrze kryje małe niedoskonałości, praktycznie jest jak krem BB dla mnie, który koryguje cerę i ładnie ją wyrównuje, a ona pozostaje świetlista i nawilżona, mimo że jest gęsty. Niżej podlinkuję wam co prawda wpis o kolorze 01, ale poza kolorem zdania o nim nim nie zmieniłam.
→Bielenda Make Up Cover
Podkład Bell Royal Matte Skin Camouflage 01 Light Sand |
BELL ROYAL MATTE SKIN CAMOUFLAGE 01 LIGHT SAND PODKŁAD
Podkład Bell to moje najnowsze odkrycie końcówki 2017 roku. Wspomniałam o nim na blogu już kilka razy i przyznam, że nadal go lubię i przy każdy makijażu ląduje na mojej twarzy już trzeci miesiąc z rzędu. Przede wszystkim, jak na bardzo tani podkład jest świetny. Oczywiście od razu mówię, że z wielkim matem i kamuflażem to on nie ma kompletnie nic wspólnego. Drobne niedoskonałości na pewno zakryje, podobnie jak zaczerwienienia na przykład. Spokojnie można go dokładać i nie wygląda na twarzy przez to ciężko przez swoją niezwykle lekką formułę. Po nałożeniu na buzię nie jest bardzo świecący, powiedziałabym, że jest taki rozświetlający delikatnie, ale na pewno nie płaski i matowy bardzo, co mnie osobiście cieszy. Z trwałością tego cudaka również nie mam najmniejszych problemów, choć ile on ma się trzymać, to ja nie mam pojęcia, nie mniej jednak jest jasny, nie ciemnieje, nie odcina się od skóry, nie tworzy maski, nie włazi w pory, a twarz wygląda w nim świetnie. Mój ideał, którego kupię na pewno pełnowymiarowe opakowanie, jak wykończę próbki, których mam kilka właśnie w formie takiego dziwnego opakowania przypominającego korektor i często mylącego wasze oczy, że to korektor, a nie podkład właśnie.
SWATCHE
SWATCHE Maybelline Super Stay 05, Bielenda Fluid Cover 0, Maybelline Affinitone 03, Bourjois 123 Perfect 052, Bell Royal Matte Skin Camouflage 01. |
I tak prezentują się wszystkie podkłady z mojej kosmetyczki. Jak widzicie, występuję głównie w tonacji jasnej z tonami beżowymi i żółtymi. Nie zawsze łatwo znaleźć taki kolor w drogerii, ale się staram i jak widać, nawet mi to wychodzi. Najbardziej różowy ze wszystkich jest Maybelline Super Stay, aczkolwiek na buzi bardzo się to nie wybija, więc dlatego został moim ulubieńcem. Mam nadzieję, że ten post będzie dla was przydatny i że skorzystacie z którejś propozycji.
Przyznam się szczerze, że nie stosowałam żadnego z tych podkładów. Jakiś czas temu zrezygnowałam z tradycyjnych fluidów na rzecz kosmetyków mineralnych :) Kiedyś czaiłam się na Bourjois 123 Perfect przy okazji promocji w Rossmannie ale ze względu na dość pokaźny zbiór podkładów mineralnych w końcu go nie kupiłam;)
OdpowiedzUsuńJa nie mogę się przekonać do podkładów mineralnych. Wolę te tradycyjne jednak :)
UsuńMiałam ten z Bielendy, ale średnio mi pasował. Lepiej się u mnie sprawdza wersja Matt.
OdpowiedzUsuńMatującej wersji jeszcze nie miałam :)
UsuńSo nice and interesting review, lovely foundations, look so useful!
OdpowiedzUsuńHave a nice weekend!♥
New post is on my blog, Maleficent ♥
Mam podkłady Maybelline, ale rzadko po nie sięgam.
OdpowiedzUsuńJa się z nimi lubię, więc częściej sięgam jednak, ale kto wie,co będzie za jakiś czas :)
UsuńSuper porównanie :) Tylko pierwszy miałam i był ok :)
OdpowiedzUsuńJa ten pierwszy bardzo polubiłam :)
Usuńmiałam ten 123 i był taki sobie
OdpowiedzUsuńZ podkładami Bourjois chyba tak bywa :)
Usuńnajgorzej trafić z kolorem, ale jak mogę unikam różowych pigmentów w podkładach
OdpowiedzUsuńJa też jak najbardziej :) A jak bardzo się nie wybijają, to zwykle męczę podkład do końca i się pozbywam, przy Maybelline aż tak mi to nie przeszkadza, bo nie jest bardzo widoczne :)
UsuńOOo super swatche! :) Na pewno wrócę do tego posta, przy następnych kosmetycznych zakupach :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że będzie przydatny :)
UsuńZnam tylko ten podkład z bielendy, ale nadawał się tylko do lekkiego makijażu, dla mnie słabo krył. A z bourjois z kolei miałam healthy mix i straszliwie mnie zapychał :(
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię Healthy Mixa, bo koszmarnie wyglądał na mojej twarzy. U mnie całkiem nieźle kryje ten z Bielendy, ale ja akurat nie mam żadnych niedoskonałości do ukrycia w sporej ilości, więc mnie wystarcza, tak na codzień :)
UsuńNie znam żadnego z tych podkładów. Ja jednak pozostaję wierna minerałom, a kiedy wiem, że będą robione zdjęcia to sięgam po Colorstay, bo to jedyny podkład, w którym znalazłam swój odcień :D
OdpowiedzUsuńJa do minerałów nie jestem przekonana od bardzo długiego czasu i nie czuję, że to się zmieni. O Revlonie słyszałam wiele, ale sama jeszcze nie testowałam :)
UsuńJa nie mogę używać podkładów z Maybelline, mają coś w składzie, że mnie po nich na brodzie wysypuje taką podskórną kaszką i to tylko po podkładach tej firmy lub kremach-żelach na silikonie. Ale ten Bell wygląda ciekawie.
OdpowiedzUsuńBell to ciekawa perełka, a nie spodziewałam się po nim nic dobrego :)
UsuńA ja aktualnie posiadam trzy podkłady: Studio Fix, Healthy Mix i True Match. Do każdego mam jakieś "ale", jednak zdecydowanie najsłabiej wypada HM. True Match długo był moim ulubieńcem, ale z czasem zaczęłam zauważać parę wad, co nie zmienia faktu, że dalej go używam. A Studio Fix jest taki... no po prostu spodziewałam sie czegoś innego
OdpowiedzUsuńHM jest trudnym zawodnikiem chyba. Ja go miałam kilka razy na twarzy i więcej nie chcę. U mnie natomiast też czasem tak bywa, że znajdę w podkładzie jakieś ale nawet pod długim czasie używania i się żegnamy :) Kobieta zmienną jest :)
UsuńFajne porównanie. Ja nie używam wgl. podkładów :)
OdpowiedzUsuńMiałam tylko Affinitone -wspominam go miło ;)
OdpowiedzUsuńJa się na razie nie mogę z nim rozstać :)
Usuń