Najlepsze kosmetyki czerwca i lipca
Przez te dwa miesiące odkąd pojawili się ostatni ulubieńcy, testowałam naprawdę sporo fajnych kosmetyków i ciężko mi było zdecydować się na te najlepsze produkty. Wybrałam zatem do tego wpisu, to po co sięgałam najczęściej i sprawdzało się u mnie najlepiej. Ciekawi, jakie kosmetyki znalazły się w ulubieńcach w czerwcu i lipcu? Koniecznie czytajcie dalej.
W Biedronce całkiem niedawno pojawiły się pianki do twarzy, więc nie mogłam przepuścić takiej okazji i nie przetestować na własnej skórze tych produktów. Na pierwszy ogień wzięłam piankę z zieloną herbatą. Sprawdza się super w mojej rutynie pielęgnacyjnej, ponieważ dobrze myje buzię zarówno rano, jak i wieczorem, ale nie wysusza i nie podrażnia cery. Ma również świetny skład. Prawdziwa tania perełka.
VIANEK NORMALIZUJĄCY KREM OCHRONNY SPF 50
Kiedy Sylveco wypuściło kremy z filtrem, nie mogłam przejść obok nich obojętnie i nie spróbować na własnej skórze tych produktów. Z racji tego, że mamy lato wybrałam vianek normalizujący krem ochronny spf 50, który polubiłam od pierwszego użycia. Nie tylko chroni skórę, ale również świetnie nawilża skórę i spokojnie zastępuje krem na dzień. Świetnie nadaje się też w różnych konfiguracjach pielęgnacyjnych pod makijaż. Jestem po prostu zachwycona tym jak świetnie działa ten krem i na pewno wypróbuję inne wersje zimą z mniejszym spf.
Maskę Miya znalazłam w jednym z boxów Pure Beauty. Nie miałam okazji wcześniej jej poznać, więc tym chętniej przystąpiłam do testowania. Maska bardzo dobrze nawilża skórę, odżywia i sprawia, że jest promienna. W moim przypadku świetnie sprawdza się nałożona na serum, bo nie ściąga skóry, tylko powoli się wchłania i daje cerze, to co najlepsze. Warto jednak pamiętać, że nie daje się ona w okolice oczu.
BIOTINNE SLOW AGE KREM NA NOC, KREM NA DZIEŃ I SERUM
Swój pierwszy kosmetyk biotinne miałam okazję poznać dzięki pudełkom Pure Beauty i był to balsam do ciała, z którym naprawdę się lubię. Natomiast mojej siostrze podkradam pielęgnację twarzy tej marki. Przyznam, że te kosmetyki są po prostu WYBITNE. Super nawilżają, odżywiają, a jednocześnie mają tak lekkie konsystencje, że jestem w szoku. Zarówno krem na dzień, jak i na noc wchłaniają się ekspresowo, a skóra jest tak miękka i tak wygładzona, że WOW. Serum również ma bardzo lekką konsystencję, a mimo to cera jest super nawilżona, gładka i taka promienna po jego użyciu. Ten produkt również szybko się wchłania w skórę i nie zostawia żadnej warstwy. Ta trójka to prawdziwy SZTOS i naprawdę polecam wam ją mieć w swojej łazience. Postaram się też za jakiś czas zrobić dokładną recenzję tych kosmetyków, bo naprawdę warto poświecić im więcej czasu. Dajcie mi jeszcze kilka chwil.
Z kosmetykami marki onlybio znam się nie od dziś, ale po raz pierwszy w swojej łazience mam szampon rypacz intensywnie oczyszczający. I jak sama nazwa wskazuje, ten szampon naprawdę bardzo dobrze oczyszcza skórę głowy i dodaje objętości. Nie można go jednak używać jak codziennego szamponu, ponieważ to oczyszczenie jest na tyle porządne w moim odczuciu, że skóra głowy jest nieco wysuszona na dłuższą metę, co prowadzi do tego, że szybciej się przetłuszcza, bo potrzebuje nawilżenia. Tutaj potrzebna jest rozwaga. Dodatkowy atut to przyjemny zapach kokosa i mięty w tym szamponie.
Obie odżywki bardzo polubiłam w mojej pielęgnacji włosów. Bardzo często stosuję je w duecie przy metodzie OMO. Sprawdzają się u mnie równie świetnie, jak kosmetyki biolixire. Odżywka emolientowa super wygładza i dociąża włosy. I dodatkowo ślicznie pachnie mango.
Odżywka proteinowa najczęściej jest ostatnim krokiem w mojej pielęgnacji, ponieważ dodaje objętości i dodatkowo podkreśla fale. Ona również pachnie owocowo, ale w tym wypadku jest to kiwi. I zapach jest również przyjemny jak w wersji emolientowej.
AMBRA PERFUMY LANE NR 022 I 100 (ODPOWIEDNIKI D&G ANTHOLOGY NR 3 I ELIZABETH ARDEN GREEN TEA)
Gdybyście zapytały mnie, jak pachnie moje lato w tym roku, bez wahania pokazałabym wam te dwa zapachy ambra. Nr 022 kupiłam jeszcze wiosną i to był strzał w dziesiątkę. Perfumy są bardzo lekkie i nadaje się nie tylko na wiosnę ale również na lato. Ja głównie czuję tutaj rabarbar, arbuza i kiwi. Pod koniec dopiero czuć jaśmin. Zapach jest bardzo świeży i ma super trwałość.
Nr 100 skradł moje serce jeszcze bardziej. Tutaj mamy połączenie cytrusów i zielonej herbaty. Ten zapach jest jeszcze lżejszy i jeszcze ładniejszy. W gorące dni nie przeszkadza i nie dusi, a przyjemnie orzeźwia przez cały dzień. Jestem zakochana od pierwszego psiknięcia.
I tym orzeźwiającym akcentem kończę ten wpis. W czerwcu i lipcu jak widzicie, poznałam sporo produktów, które warto znać i zrobiły na mnie naprawdę świetne wrażenie swoim działaniem. Większa część pojawiła się na blogu już w osobnych recenzjach, ale resztę postaram się nadrobić jak najszybciej.
Koniecznie dajcie znać, co interesuje was najbardziej i czy jakieś kosmetyki znacie.
Zdecydowanie najbardziej ciekawią mnie produkty biotinne. Pierwszy raz je widzę, nigdy ta marka mnie nie kusiła, a balsam z boxa był super! Czekam na recenzję :)
OdpowiedzUsuńKiedyś ciekawił mnie tez szampon Only bio - może będzie okazja by przetestować :P
bardzo fajne produkty :)
OdpowiedzUsuńTa maseczka z Miya jest super!
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię odżywki z OnlyBio! :)
OdpowiedzUsuńzofia-adam.blogspot.com
Nigdy nie zwróciłam uwagi na kosmetyki biotinne, ale jak widać warto to zmienić :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi o zapachach ambra. Kiedyś je miałam i bardzo lubiłam :)
OdpowiedzUsuńMaska Miya mnie kusi z Twojego zestawienia ulubieńców! Muszę wypróbować 😉
OdpowiedzUsuń