Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Dzisiaj jak co miesiąc o tej porze przyszedł czas na projekt denko i rozliczenie z wszelkimi pustymi opakowaniami, które udało mi się w tym razem uzbierać. Jeśli jesteście ciekawe, co  tym razem zużyłam, zapraszam do dalszej części :)



NIVEA:
CARE& COCOA ŻEL POD PRYSZNIC- żel był kremowy, fajnie się pienił oraz dobrze mył. A ten zapach kremowo-kakaowy to po prostu bajka. I powiem wam, że czuć w nim słodką nutkę, Dowąchałam się. Zimową porą na pewno jeszcze do niego wrócę.


BALSAM ROZŚWIETLAJĄCY DO SKÓRY SUCHEJ- bardzo się z nim polubiłam. Genialnie nawilżał szczególnie suche partie, a w moim przypadku były to nogi. Szybko się wchłaniał oraz tak samo pięknie pachniał, jak żel pod prysznic. Kolejnej zimy,  a może i nawet wcześniej znów u mnie zagości.
Nivea kakaowy balsam do ciała

LEKKI KREM ODŻYWCZY- powiem szczerze, że nie zrobił na mnie wrażenia ten krem. A co więcej jakoś tak słabo nawilżał moją cerę. Raczej nie skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie.

INVISIBLE FOR BLACK&WHITE ANTYPERSPIRANT W KULCE- był ok, ale chronił dość krótko, co bardzo mi się nie podobało. Więcej do niego nie wrócę.


KALLOS:
OMEGA MASKA DO WŁOSÓW- jak na tak małe opakowanie była bardzo wydajna. Świetnie nawilżała włosy, nie obciążała ich ani nie powodowała szybszego przetłuszczania. Nie sprawiała też, że włosy się puszyły. Mocy, dodaje jej też olejek do włosów. Jak dla mnie świetna i mam już kolejne opakowanie.
Kallos Omega maska do włosów

VENUS:
PIANKA DO GOLENIA MELON & PISTACJA- pianka świetnie dawała radę przy goleniu, zapewniając idealny poślizg maszynce, a mnie brak poharatanych przez maszynkę nóg. Dodatkowo całkiem fajnie nawilża i pięknie pachnie. I jest wybitnie wydajna. Uwierzycie, że miałam ją od listopada, a skończyła się dopiero w teraz? I nie żebym sobie jej szczędziła. Ja jestem mocno na tak i mam już u siebie kolejne opakowanie.
Venus pianka do golenia
BEBEAUTY:
ŁAGODZĄCY ŻEL-KREM- to ostatnio mój wielki ulubieniec od mycia twarzy oraz zmywania resztek makijażu. Przede wszystkim się nie pieni, tak jak lubię oraz nie szczypie w oczy, co bardzo doceniam w nim. W użyciu mam już kolejne opakowanie.


NATURA ACCESSORIES:
GĄBKA STOŻKOWA- została przeze mnie zmaltretowana doszczętnie właściwie i dlatego ją denkuję. Oczywiście nie wyląduje w koszu, ale zrobię z niej gąbeczkę do robienia ombre. Mam nadzieję, że sprawdzi się do tego celu równie świetnie, a ja do makijażu mam już nowy egzemplarz.

Gąbka stożkowa Natura Accessories

ALTERRA:
GRANAT BIO KREM NA DZIEŃ/ NA NOC- ten przyjemniaczek lądował w mojej wieczornej pielęgnacji po serum lub olejku z tej samej linii. Krem bardzo dobrze nawilża moją mieszaną cerę, nie jest tłusty, nie zapycha, nie klei się i przyjemnie pachnie. Jak dla mnie super i mam już kolejne opakowanie.
Alterra Granat Bio krem na dzień/ noc
JOANNA:
TRADYCYJNA RECEPTURA CHMIEL I DROŻDŻE PIWNE SZAMPON- bardzo dobrze myje i oczyszcza włosy, nie plącze ich i nie powoduje żadnych podrażnień. Włosy są po nim świeże do 3 dni. Jest moim ulubieńcem na równi z szamponem Garnier Vitamin Force Fresh. Kupię ponownie na pewno.


BATISTE:
SUCHY SZAMPON COOL& CRISPY- jest jak najbardziej moim ulubieńcem i właściwie zawsze do niego wracam, kiedy zaspokoję swoją ciekawość innymi szamponami, które wpadną mi akurat w oko. Poprzednio miałam wersję oryginalną oraz kwiatową. Z tą również bardzo się polubiłam. Szampon świetnie odświeżał, nadawał objętości, nie przesuszał głowy ani nie powodował szybszego przetłuszczania się skóry głowy oraz bardzo ładnie i świeżo pachniał. Chętnie do niego wrócę, kiedy skończę pewną nowość, którą niedługo zobaczycie.

LIRENE:
BEAUTY COLLECTION GREJFRUTOWY PEELING ANTYCELLULITOWY- lubiłam go, bo dobrze zdzierał martwy naskórek, aczkolwiek pod koniec te drobinki zawarte w peelingu zaczęły mnie denerwować. Były strasznie czepliwe i ciężko je było wypłukać z różnych zakamarków ciała, jeśli się tam dostały. Dodatkowo ładnie pachniał. Raczej więcej do niego nie wrócę, jednak wolę te cukrowe, gdyż drobinki po peelingu przynajmniej rozpuszczają się w wodzie i nie są tak czepliwe.
LLirene Beauty Collection Grejfrutowy peeling antycellulitowy



I tak oto prezentują się wszystkie zużyte przeze mnie kosmetyki, w tym miesiącu. Uważam, że idzie całkiem dobrze, a przyszły miesiąc zapowiada się równie owocnie w zużycia, przynajmniej na razie.

Pozdrawiam was serdecznie do następnego wpisu. Buziaki👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄👄

17 komentarzy:

  1. Miałam inne wersje Kallosów, ale były bublami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporo produktów Nivea zdenkowałaś, oj nie miałam nic od wieków tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tę piankę do golenia i również jestem bardzo z niej zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Suchy szampon mam i również testuję

    OdpowiedzUsuń
  5. Sporo tego, a ja niczego nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię Kallosy, może sięgnę po tego ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. jakoś nie mogę się przekonać do suchych szamponów

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę sobie ponownie kupić ten krem z Alterra :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak będę w Polsce to kupię ten żel-krem Be Beauty :)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie ostatnio Kallos się nie sprawdza... coś nie podchodzi moim włosom

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam tylko kulkę z Nivea i szampon z Batiste. Suche szampony tej firmy to też moi ulubieńcy, zawsze muszę mieć na zapasie ;) A antyperspirant był w porządku, ale jednak wolę Garnier ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znam nic z tego, ale batiste chętnie poznam :) w końcu przydałoby się!

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię suche szampony od Batiste, ale używam tylko tej wersji, która dodatkowo zwiększa objętość włosów ;-)

    OdpowiedzUsuń

Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.