Witajcie kochane noworocznie. W pierwszym wpisie po nowym roku powracam do was z tematem mojej obecnej pielęgnacji twarzy. W ostatnim czasie pojawiło się w niej sporo nowości, więc warto nieco zaktualizować tę dziedzinę i opowiedzieć pokrótce, co w trawie piszczy. Pokażę wam jakich produktów używam rano i wieczorem oraz co mam na wykończeniu obecnie. Jeśli ciekawi was, jak tam mój zbiorek po 2020 roku, zapraszam do dalszej części wpisu. Na końcu postaram się też umieścić takie małe zestawienie, ile produktów z danej kategorii udało mi się zużyć w poprzednim roku.
Jak widzicie, w kategorii demakijaż poszalałam i to solidnie :D Mam aż 4 produkty :D Do
płynu micelarnego Garnier 3w1 mam drugie podejście po kilku latach i powiem wam, że to nie on jest czarną owcą w dzisiejszym zestawieniu, a wręcz przeciwnie bym powiedziała, bo daje sobie radę i jakimś cudem przestał mi podrażniać oczy, więc nie czepiam się go absolutnie. Makijaż zmyty na medal. W ostatnim czasie kupiłam sobie peeling AA Bionatural Vegan ze śliwką, do tego gagatka dołączony był płyn do demakijażu twarzy i oczu z tej samej serii z aloesem. W tym wypadku naprawdę się cieszę, że to mały płyn, bo o ile z makijażem twarzy jakoś sobie radzi, tak do oczu nawet go nie zbliżajcie. Podrażnia niemiłosiernie i nie radzi sobie z tuszem do rzęs. Trzeba się mocno namęczyć, aby w ogóle zmyć tusz za pomocą tego delikwenta, a i tak nie ma gwarancji, że nie będzie pandy po tym zabiegu. Cieszę się, że nie kupiłam pełnowymiarowego opakowania na przykład, bo miałabym teraz nie lada problem. Kolejny produkt to nawilżający płyn micelarny OnlyBio prebiotyk+ olejek. Z tym kosmetykiem też mam pewien problemem, bo ile twarz i usta zmywa świetnie, radząc sobie nawet z trwałą pomadką, tak tutaj również występuje problem z podrażnieniem oczu. Co prawda jest mniejszy, aczkolwiek zaczynam mieć wrażenie, że moje oczy nie lubią naturalnych płynów micelarnych, bo jak na razie żaden nie sprawdził się tak dobrze, jak płyn Biolaven, który nie podrażnia oczu wcale.
Ostatni produkt to Woda tonizująca marki Eveline z minerałami. W swojej podstawowej roli jako tonik, u mnie się nie sprawdza, bo mnie zapycha i zostawia na skórze dziwną warstwę, więc wylądowała jako płyn do demakijażu i tutaj daje sobie radę w porządku i będę w stanie ją zużyć bez wyrzutów sumienia, że przez swoją pomyłkę musiałam się pozbyć jakiegoś produktu.
W tej kategorii o dziwo mam dwa produkty ostatnio i używam zamiennie. Pierwszy trafił do mnie żel Soraya Naturalnie z panthenolem i rumiankiem, który pokazywałam wam w ulubieńcach ostatnio. Sprawdza się zarówno do codziennego mycia buzi, jak i do zmywania resztek makijażu. Podoba mi się bardzo w nim to, że jest delikatny dla skóry, ale naprawdę skuteczny. Cera po umyciu tym żelem zawsze jest delikatnie nawilżona i wygładzona. Stosunkowo nowym produktem w mojej kosmetyczce, jest Antybakteryjna pianka Under Twenty, którą kupiłam z ciekawości na promce w Rossmannie i powiem wam, że nie żałuję tego posunięcia, mimo że to moje pierwsze spotkanie z marką. Pierwsze, co zwróciło moją uwagę to zapach tej pianki, ponieważ spodziewałam się połączenia szałwi i mięty, a dostałam bardzo przyjemny zapach melona, całkiem podobny do peelingu melonowego marki Bielenda. Nie mniej jednak nie sam zapach tu jest najważniejszy, a działanie pianki, które jest bardzo przyjemne. Skóra po niej jest zawsze przyjemnie odświeżona i oczyszczona.
Wśród toników właściwie nie zmieniło się chyba zbyt wiele, ponieważ nadal mam dwa produkty. Pierwszy to na pewno bardzo dobrze wam znany tonik Bielenda Super Power Mezo, który już mocno dobija u mnie dna i to jest dowód na to, że sprawdzał się u mnie naprawdę świetnie w jesiennych i zimowych miesiącach. Drugi produkt to hydrolat różany Natur planet, który jest nowością w mojej kosmetyczce, ale również nie mam do niego zastrzeżeń, bo sprawdza się w swojej roli bardzo dobrze.
W mojej pielęgnacji od pewnego czasu nie może zabraknąć serum, Wiecie, że moje ulubione serum to zielony glutek z kolagenem morskim marki Nacomi i to ono długi czas gościło w mojej kosmetyczce. Tej jesieni pierwszą rewolucją było serum MyVita z witaminą C, więc idąc za ciosem, wpadło do mojej kosmetyczki glow serum Nacomi, które ma podobne właściwości. Przyznam, że pierwsze co mnie w nim zauroczyło to śliczny zapach, a kto je testował, to wie, o czym mówię :D Natomiast oprócz ładnego zapachu serum wykazuje również bardzo fajne działanie. Drugi kosmetyk, który traktuję jako serum, ale używam go głównie w ciepłych miesiącach to detoksykująca hydroesencja marki Bielenda, z którą mam taką relację neutralną dość. Produkt owszem działa i nie gryzie się z innymi moimi kosmetykami, aczkolwiek nie wyróżnia się mocno i nie sprawia, że będę chciała kupić nowe opakowanie po zużyciu tego.
W kategorii peelingów jak nigdy mam dwa produkty, co pewnie i dla was jest sporym zaskoczenie, ponieważ tutaj zwykle mam jeden produkt, którego aktualnie używam po prostu. Peeling normalizujący Vianka na pewno znacie i wiecie, że jest moim ulubieńcem, który ma stałe miejsce w mojej kosmetyczce. Drugi kosmetyk to AA Bio Natural Vegan pasta peelingująca do twarzy ze śliwką, którą całkiem polubiłam. Pierwsze, co warto zaznaczyć przy tym produkcie, to fakt, że mimo swojej delikatności on sobie daje radę ze zdzieraniem martwego naskórka, co może was wprawić w mały szok tak jak mnie, ponieważ spodziewałam się po otwarciu i zbadaniu konsystencji, że to się może nie udać. Dodatkowo myślę, że to może być też fajny produkt dla osób z suchą cerą, ponieważ dodatkowo nawilża, Jeśli chodzi o zapach, to niestety nie ma tutaj śliwki, dla mnie peeling pachnie orzechowo i bardzo przyjemnie. Aż człowiek ma ochotę sobie pochrupać orzeszka po takim peelingu :D
W kategorii kremów do twarzy znów mam dwie sztuki i powiem wam, że chyba nie lubię mieć ich otwartych więcej. Jakoś tak wprowadza to za duży chaos w mojej kosmetyczce. Pierwszy z nich to krem na noc marki Vianek z miłorzębem japońskim, który na pewno znacie ze wpisu zakupowego, który niedawno zagościł na blogu. Przyznam, że nie jest to moje pierwsze spotkanie z nim, ponieważ miałam już próbkę tego kosmetyku i w tamtym czasie wydawało mi się, że jest on za tłusty, mimo że nawilża świetnie. Od tamtego czasu minęła chwila i powiem wam, że dzisiaj już nie mam takiego wrażenia, a krem wpisał się w moją wieczorną pielęgnację idealnie. Drugi krem to OnlyBio z prebiotykiem i olejkiem na dzień. Ten kosmetyk nie miał jeszcze swojej osobnej recenzji, ale obiecuję wam, że to nadrobię w tym miesiącu. Mogę o nim w skrócie przede wszystkim powiedzieć to, że bardzo dobrze radzi sobie z nawilżaniem skóry, a jednocześnie nie zapycha, nie jest ciężki i super nadaje się pod codzienny makijaż, a dla mnie to istotny punkt, ponieważ nie używam baz pod makijaż, bo moja twarz ich nie toleruje.
Wśród masek do twarzy nie mam wielkich zapasów, choć to co, widzicie, to jest dużo jak na moje możliwości, choć jednorazowe saszetki ze zdjęcie pod spodem zaczynają znikać. Na górze moje trzy ulubione maski z ostatniego czasu w większych opakowaniach, czyli dziegciowa (nie wiem, które to już opakowanie) i tonizująca babuszki agafii, a także moja nowość white black mask od Nacomi, która zmieniła w ostatnim czasie moje podejście do maseczek z węglem aktywnym.
Wśród maseczek jednorazowych króluje Bielenda i Farmona obecnie :D Pierwsza maska to Bielenda Eco Nature, kolejne to Farmona Herbal Care z miodem manuka oraz z olejkiem arganowym. Powiem wam, że miodowa maska poszła już w ruch, ale nie zdradzę wam na razie, jak się sprawdziła. Do zużycia wśród tych gagatków został mi krem-maska z serii hydrative marki Tołpa, którego nie lubię zbytnio, więc używam co jakiś czas na włosy. Mam nadzieję, że w pojawi się jakimś denku już niedługo.
Na koniec zostawię wam małe podsumowanie, ile produktów z każdej kategorii pielęgnacyjnej udało mi się pożegnać w 2020 roku. Będą też takie kosmetyki, których nie ujęłam w dzisiejszym zestawieniu, nie mniej jednak dało mi to pewien ogląd, że wcale nie tak mało produktów zużyłam, jak myślałam.
TWARZ:
ŻELE I PIANKI-5
SERUM- 4
PŁYNY DO DEMAKIJAŻU-3
MASECZKI ( W PŁACHCIE, TUBKACH I SASZETKACH)- 15
KREMY DO TWARZY-5
PEELINGI DO TWARZY-3
POMADKI OCHRONNE-5
PEELING DO UST-1
KREM POD OCZY-2
CIAŁO:
ŻELE POD PRYSZNIC- 20 !!!
KULKI/ANTYPRESPIRANTY-20 !!!
PEELINGI DO CIAŁA- 5
BALSAMY DO CIAŁA-4
KREMY DO RĄK-4
DEPILACJA-4
PŁYNY DO HIGIENY-4
ZAPACHY (MGIEŁKI, PERFUMY I INNE)-7
WŁOSY:
SZAMPONY DO WŁOSÓW- 14
ODŻYWKI-1
CZARNE MYDŁO-2
STYLIZACJA WŁOSÓW-2
MASKI DO WŁOSÓW-2
RÓŻNOŚCI
PŁATKI I RĘCZNICZKI DO DEMAKIJAŻU-8
MYDŁA W PŁYNIE-3
DEPILACJA-4
CAŁOŚĆ to 147 produktów, z czego sama pielęgnacja, jeśli weźmiemy pod uwagę twarz, ciało i włosy to 132 produktów, a więc mamy 43 produkty do twarzy, 68 do ciała i 21 do włosów. Różności to jedynie 15 produktów. Nie wiem, czy to imponujące liczby, ale starałam się cały rok :D Koniecznie dajcie znać, czy jakieś produkty z tego wpisu znacie i jak się sprawują u was :)
15 komentarzy:
Za wszystkie komentarze serdecznie dziękuję :) To zawsze motywuje do dalszego pisania :) Staram się odwiedzać wszystkich komentujących, więc nie zostawiaj linków do swojego bloga, reklam, stron i innego spamu, bo takie komentarze usuwam. Nie wyrażam również zgody na kopiowanie moich zdjęć i tekstów bez pytania.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uuu wypasiony post! Ale jak zawsze super się czytało ;) Znam sporo produktów wychodzi wszystkie maski duże (każda się sprawdziła), płyn garniera(bez szału dla mnie), krem pod oczy (super), serum nacomi (testuje), esencja bielenda (może być, ale też nie wróciłabym). Sporo produktów też mnie zainteresowało tonik bielenda (miałam go w planach, ale mam taki zapas, że chyba się nie uda xD), żel soraya (tu znowu zapasik), peeling Vianek (tu na szczęście brak zapasów :D).
OdpowiedzUsuńAż człowiek ma ochotę sobie pochrupać orzeszka po takim peelingu :D --> rozbroiłaś mnie :D Na tą pastę liczyłam, ale jak jest taka nawilżająca to nie chcę :P
O dziwo wychodzi, że zużyłam trochę więcej. Przegoniłam Cię w ilości pielęgnacji twarzy, a Ty mnie z resztą haha Z maskami musisz się poprawić :P Ogólnie ja nie liczyłam takich podstawowych rzeczy typu mydła, płatki :)
Chyba sama powinnam zrobić jakąś aktualizację pielęgnacji twarzy! Ale to w następnym tygodniu pewnie zdj zrobię, ale dziś na story coś będzie - spoiler alert! :DD
Jak zasiadałam to samo poszło :D Cieszę się, że się podobało jak zawsze :)) No maski pamiętam, że się sprawdziły, płyn garnier to nie będzie mój wielki hit, a nawiasem mówiąc, to moje drugie podejście do niego, bo kilka dobrych lat temu go miałam i wtedy się niensprawdził u mnie za dobrze, szczególnie w obszarze oczu :P Czekam na opinię o serum Nacomi. Esencja z Bielendy to jest ok, ale jak mówisz szału nie ma. No tonik z Bielendy może złapiesz jak wyjdziesz z tych zapasów, ja a pro po zapasów to maseczki teraz kupuje, takie co ciekawsze egzemplarze :D No ja nie ma zapasu żeli, choć właśnie ten z Sorai niedługo mi się skończy, więc pewnie kupię sobie coś nowego zamiennie :D A co :D Orzeszki dobra rzecz
Usuń:D W kwestii tej pasty, to fakt nie każdemu takie coś odpowiada, na ja bardzo zawiedziona nie jestem, bo to działa, aczkolwiek mogłoby być lepiej :P
Masek do twarzy na sztuki zużyłam chyba więcej, sprawdzałam ten fakt specjalnie. No ja sobie policzyłam z ciekawości czystej, bo zawsze mi się wydaje, że ja tego zużywam na pęczki i chyba tak jest, natomiast zobaczymy, co ten rok przyniesie względem tych licz, czy zużyję więcej :D Mam taki plan w każdym razie :D
No czekam na to story :D Mnie czeka aktualizacja kolorówki, do której jeszcze nie mam zdjęć, bo mnie pogoda przestała lubić ostatnio. To też będzie wyzwanie coś czuję :P
Garnier dla mnie robił co miał robić, ale nie było jakiegoś wyróżnienia. Wolę bielendę :)
UsuńZ tych zapasów to chyba tak.. po pół roku może wyjdę haha :D Bo mam tak po 2/3 sztuki jeśli chodzi o pielęgnację twarzy - toniki, myjadła :D
Masek masz 15 wszystkich rozumie jako saszetek i dużych, ja liczyłam osobno i jak dobrze pamiętam to 44 saszetki, 11 dużych masek i 2 maski peelingi, których używałam bardziej jako masek, więc.. 57 wychodzi jakbym liczyła jak Ty :D
Wiadomo, że płyny Bielendy lepsze :D Tutaj nie ma dyskusji. To szybkie tempo sobie narzuciłaś tego zużywania, tak mi się wydaje.
UsuńNo ja nie kładę ich na twarz codziennie żeby mi wyszło 57 i nie zamierzam się ścigać w tym roku z nikim o to jaka liczba wyjdzie :D Będę sobie po prostu próbować nowości, a policzyłam je całościowo, bo bez sensu je rozbijać na kilka kategorii po prostu.
Szybkie? ;D haha a mi się wydawało, że to taki optymalny i dość długi czas :D
UsuńNo codziennie też nie daję, bo by musiało być ich znacznie więcej :P Ja też z nikim się nie ścigam, nie zakładam też większej liczby w 2021, w sumie fajniej byłoby jakby była mniejsza ogólnie całościowo - bardziej w tą stronę chyba :)
Odpowiedziałam Ci tylko z liczą, że jednak więcej od Cb nie mniej - o to mi chodziło, nie o chwalenie czy coś :P
UsuńLubię czytać takie podsumowania liczbowe ;) jestem w szoku ile antyperpirantów zużyłaś 😱 z przedstawionych Twoich kosmetyków znany jest mi jedynie micel Garnier, kiedyś to był mój wieloletni ulubieniec;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam micela garniera. Używam już tyle lat, że głupio mi pisać na blogu o demakijażu, bo tylko raz zdradziłam garniera z nivea :D. Głównie nie zmieniam micela dlatego że tak jak Ty mam problem z podrażnieniami oczu. Jak tylko używałam czegoś tłustszego, czy zmywałam się u jakiejś koleżanki to było mi ciężko z przejściem demakijażu oka. Co do pianki to ja już definitywnie nie kupię z taką pompką, bo mi się jeszcze żadna spektakulranie nie sprawdziła. Jedynie nadają się do porannej pielegnacji. Nie wiedziałąm że z serii super power mezo jest tonik. Znam tylko serum i nawet nie zastanawiałam się czy ta seria jest jakoś rozszerzona. Dobrze wiedzieć!
OdpowiedzUsuńPS: Też jestem w szoku ile antyperspirantów zużyłaś. Żeli pod prysznic w sumie też, bo mi idzie z jeden na miesiąc :D
Również podsumowałam rok 2020, miałam co pisać :D zapraszam do poczytania.
OdpowiedzUsuńTwoje denko konkretne, znam tylko Garniera i maseczkę Bani Agafi
Wow, zaskoczyła mnie ilość zużytych żeli pod prysznic, a już zwłaszcza antyperspirantów :D Szamponów też całkiem sporo, bo wychodzi ponad jedno opakowanie miesięcznie :) A 7 zużytych zapachów to już w ogóle świetny wynik!
OdpowiedzUsuńZnam płyn micelarny Garnier chociaż od kiedy do demakijażu stosuję balsam, Garnier służy mi tylko do zmywania makijażu oczu.
OdpowiedzUsuńDawno nie używałam maseczek od Agafii, ale pamiętam, że dziegciowa była moją ulubioną.
Świetne podsumowanie. U mnie w ciągu roku najszybciej schodzą właśnie żele pod prysznic. Aż żałuję, że nie zapisuję takich rzeczy, bo fajnie byłoby zerknąć i podliczyć wszystko na koniec roku :D Oo i na pewno sporo płynów micelarnych mi poszło o ile dobrze sięgam pamięcią :D
Nie no, bardzo dużo produktów udało Ci sie zużyć. Nie myślalam, że można wykończyć tyle antyperspirantów. Szamponów też bardzo dużo. U mnie wychodzi znacznie mniej, ale na szczęście nie muszę często myć włosów.
OdpowiedzUsuńWidzę swój ukochany płyn Garnier :)
OdpowiedzUsuńPowiem tak, moje dwie przyjaciółki policzyły ile zużyły kosmetyków w 20320 i obie (każda z osobna) zużyły dużo więcej kosmetyków, więc u Ciebie nie jest źle
OdpowiedzUsuńTak jak większość zaskoczyła mnie ilość zużytych antyperspirantów, bo mi jeden starcza na kilka miesięcy :D
OdpowiedzUsuń