Witajcie kochane w kolejnym wpisie. Mamy już grudzień, a koniec tego roku nieubłaganie się zbliża, a co za tym idzie przyszedł czas na podsumowania również na moim blogu. I jak co roku postanowiłam stworzyć dla was taki wpis. Tym razem jednak jest pewna różnica, ponieważ powstaje on w ramach akcji #świętazblogerkami i postarałyśmy się z dziewczynami wybrać każda ze swojej kosmetyczki, takie najlepsze produkty. U mnie będzie to pielęgnacja i kolorówka, ponieważ w tym roku w sumie nie miałabym większego wpisu w ramach ulubieńców roku z makijażem, więc postanowiłam to połączyć tak jak kiedyś :) Mam nadzieję, że nie wyjdzie mi z tego tasiemiec :)
PS. Jeśli pojawiła się na blogu wcześniej recenzja jakiegoś produktu, podlinkuję wam ją pod każdą nazwą.
NACOMI HYDROLAT RÓŻANY
Jeśli chodzi o hydrolaty, na pewno wiecie, że jestem miłośniczką tego typu rozwiązań i lubię je wbrew pozorom o wiele bardziej niż toniki wszelkiego rodzaju. W wypadku hydrolatu Nacomi niech nie zwiedzie was mała pojemność, ponieważ ten gagatek jest naprawdę wydajny, a co za tym idzie, jest czas zauważyć jego działanie na skórę. Przede wszystkim świetnie odświeża i nawilża cerę oraz przygotowuje ją na dalsze kroki pielęgnacyjne i zastępuje mi tonik w 100%. Idealnie sprawdza się też przy glinkowych maseczkach, kiedy konieczne jest ich zwilżanie, aby mogły nadal dobrze działać na cerę. W tym hydrolacie cenię sobie również opakowanie, ponieważ ma aplikator, który rozpyla ładną mgiełkę, więc nie ma konieczności używania wacika, który de facto wypija kosmetyk w takich wypadkach. Hydrolat zdecydowanie jeszcze wyląduje w mojej kosmetyczce nie raz.
CZARNE MYDŁO SYBERYJSKIE 37 ZIÓŁ
W kategorii pielęgnacji nie mogłabym zapomnieć o czarnym mydle babuszki agafii, które zdecydowanie mogę zaliczyć do odkryć 2020 roku. Prawdopodobnie jestem ostatnią osobą na ziemi, która miała okazję przetestować na sobie właściwości tego kosmetyku, ale zdecydowanie tego nie żałuję. Najbardziej lubię go używać do twarzy i włosów. Jeśli chodzi o cerę, to świetnie sprawdza się w roli żelu do twarzy, ponieważ dobrze myje i oczyszcza buzię, ale jej nie wysusza, co najważniejsze, a musicie wiedzieć, że bardzo się tego obawiałam. Twarz po mydle nie jest też ściągnięta, więc za to kolejny plus. Drugie moje ulubione zastosowanie tego mydła to włosy. Po umyciu włosów mydłem zauważam nie tylko, że są bardzo dobrze oczyszczone, odbite od nasady, lepiej się układają, a co najważniejsze nie potrzebują odżywki ani maski, kiedy się spieszę. I jeśli jeszcze nie miałyście okazji poznać czarnego mydła, zdecydowanie polecam.
LAQ MUS DO MYCIA TWARZY PEELINGUJĄCY Z ANANASEM
Ananasowy mus peelingujący marki Laq obok czarnego mydła to również moje odkrycie tego roku, które trafiło do mnie z polecenia niezawodnej Zaczarowaanej, o której wspomnę na pewno przy jeszcze jednym produkcie w dzisiejszym zestawieniu, ale nie uprzedzajmy faktów : D Sam mus zachwycił mnie nie tylko swoim świetnym działaniem, ale też nietypową chmurkową konsystencją. Przyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim w produkcie do twarzy. Najbardziej lubię używać tego musu na suchą twarz, ponieważ wtedy widać jego moc i czuć drobinki korundu. Na mokrej buzi wytwarza się jednak więcej piany, więc nie czuć ich wtedy aż tak dobrze. Nie mogłabym w tym przypadku pominąć przyjemnego zapachu produktu, mnie osobiście kojarzy się z ananasem z lekką mydlaną nutką i przyznam, że go lubię.
MY VITA SERUM Z WITAMINĄ C
Kolejny produkt to serum z witaminą C marki MyVita. Pamiętacie na pewno, że otrzymałam je w ramach współpracy z marką MyVita i podtrzymuję zdanie, że mocno przypadło mi go gustu ! Przyznam, że nie miałam pojęcia, iż takie serum, działają w ogóle, a jeśli już, to na efekty będę musiała poczekać dłużej niż miesiąc. Tutaj jednak zadziałało to szybko jednak, a różnica naprawdę jest widoczna na mojej cerze. Zniknęły mniejsze i większe przebarwienia od niedoskonałości, skóra stała się rozświetlona, nawilżona i wizualnie prezentuje się o wiele lepiej niż przed stosowaniem serum. Dla mnie to spore zaskoczenie, zwłaszcza że względem tej kategorii kosmetyków jestem naprawdę wymagająca, tak samo, jak moja skóra.
EVELINE COSMETICS I LOVE VEGAN FOOD ODŻYWCZY BALSAM DO CIAŁA
Ostatnio często wspominam wam o tym balsamie marki Eveline z serii I love vegan food mango&bioawokado, więc zapewne nie dziwi was, że znalazłam dla niego również miejsce w tym wpisie. Uwierzcie mi, że ten gagatek to dla mnie spora rewolucja w kwestii balsamowania, od którego uciekałam na wszelkie sposoby i to latami, a w każdym balsamie ostatecznie umiałam znaleźć jakąś wadę mniejszą lub większą :D No ciężko mi było dogodzić, a na dłuższą metę to wcale nie powodowało, że miałam ochotę testować coś nowego, wręcz przeciwnie. Tak było do momentu, aż mnie jedna z was nie skusiła na ten balsam i tak go katuje sobie od wakacji codziennie i to dosłownie. Obecnie przerabiam drugie opakowanie i nie zapowiada się na koniec. Balsam świetnie nawilża moją skórę i wygładza, a do tego pięknie pachnie. Zresztą nie będę was więcej zanudzać, po prostu odsyłam was więc do osobnej recenzji tego balsamu.
ZIAJA BALTIC HOME SPA FIT ŻEL 3W1 I PEELING DO CIAŁA
W tym zestawieniu nie mogłabym też ominąć zestawu do ciała marki Ziaja. Uwierzcie mi, że na palcach od jednej ręki mogłabym policzyć kosmetyki tej marki, które się u mnie sprawdziły. Po raz pierwszy miałam jednak okazję stosować duet do ciała, w którym definitywnie jestem zakochana, a jego zapach kojarzy mi się z latem. Żelu najbardziej lubiłam używać do ciała, a w sytuacjach awaryjnych również do włosów, które świetnie myje i odświeża, a dodatkowo nie obciąża. Niedawno skusiłam się na kolejne opakowanie żelu.
HERBAL CARE SZAMPON DZIEGCIOWY & ŁOPIANOWY
IMAGIC GĄBKA DO MAKIJAŻU
W tym roku wśród ulubieńców nie mogłabym pominąć mojej nowej ulubienicy, czyli gąbeczki Imagic. Zamówiłam ją pod wpływem „internetów” i przyznam, że nie jestem zawiedziona ! Uwielbiam ją od pierwszego użycia. Podkład rozprowadza szybko i bezproblemowo bez robienia smug na twarzy. Nie wpija też dużo podkładu, więc tutaj kolejny plus. Ściętą końcówką zawsze rozprowadzam korektor pod okiem i w tej kwestii również nie mam zastrzeżeń, ponieważ wszystko idzie naprawdę gładko i szybko. Gąbka w ciągu ostatnich miesięcy nie popękała ani nie stało się z nią nic innego. Pierze się również łatwo i bez najmniejszych problemów zwykłym mydłem lub szamponem. Dla mnie to prawdziwy hit i na pewno zamówię sobie więcej egzemplarzy :)
ROSALIND POLY GEL W KOLORZE SOFT PINK
W tym roku w mojej paznokciowej kosmetyczce sporą rewolucję zrobił poly gel marki Rosalind. Na pewno wiecie, że moja paznokciowa przygoda z żelami nie trwa od wczoraj, aczkolwiek wcześniejszy żel marki Elisium przestał mnie zadowalać po jakimś czasie, a dodatkową wadą był fakt, że jest bardzo mocno wyczuwalny na paznokciach, gdzie nie powinno tak być. Wracając jednak do żelu Rosalind, okazał się on przede wszystkim o wiele trwalszy i mocniejszy od Elsium. Dodatkowo mogę spokojnie funkcjonować z tym żelem i nie czuję go na paznokciach. Z uzupełnieniem odrostu również nie ma najmniejszego problemu. Dla mnie to hit paznokciowy tego roku i zdecydowanie warto go mieć w swojej kosmetyczce, jeśli robicie żelowe paznokcie.
LAKIERY HYBRYDOWE HI HYBRID
Tych lakierów sporo mi przybyło w tym roku i mam wśród nich zdecydowanie swoje ulubione kolory z przewagą różu, ale cóż poradzić :D Na zdjęciu znajduje się kolekcja hip-hop z tego roku, get some glow i standardowo dostępne kolory. Nie mniej jednak same hybrydy mają piękne kolory, świetną trwałość i bardzo dobrze się aplikują na paznokcie, nie rozlewając się przy tym na skórki, co jest istotne. Lakiery mają również bardzo wygodne pędzelki, którymi dobrze się maluje. Na moim Instagramie w zapisanej relacji możecie podpatrzeć, jak wyglądają na paznokciach, a zapewniam, że bosko.
NIUQI BAZA KAUCZUKOWA
Do kosmetycznych odkryć tego roku na pewno mogę też zaliczyć bazę kauczkową Niuqi. Żałuję, że tak późno ją odkryłam, bo z dostępnością nadal ciężko, nie mniej jednak jest to zdecydowany hit w mojej kosmetyczce. Przede wszystkim baza świetnie utwardza paznokcie i w moim przypadku nie gryzie się z akrylo żelem i można spokojnie uzupełnić nią odrost. Powiem wam, że byłam w niemałym szoku. Baza jest naprawdę tania i ma świetną jakość. Jeśli jeszcze jej nie znacie, zdecydowanie warto to zmienić :)
I tak prezentuje się moja lista odkryć kosmetycznych 2020 roku. Jak widzicie, ten rok obejmował u mnie głównie odkrycia pielęgnacyjne i paznokciowe. W makijażu głównie zużywałam, ale o tym wspomnę wam w styczniowym wpisie z aktualizacją kolorówki, gdzie zobaczycie moje roczne postępy. Na kosmetyczne odkrycia wpadajcie też do innych dziewczyn, zobaczyć, co wartego uwagi one znalazły w tym roku w swoich kosmetyczkach, a zapewniam was, że na pewno są to hity :) Tradycyjnie zostawiam wam też rozkład jazdy ze wszystkimi wpisami, które się pojawią, a czekają nas jeszcze dwa. I u mnie będziemy się spotykać na blogmasie w każdy wtorek, więc stay tuned.
🎄 Turkusoowa
Tak jak myślałam;) byłam przekonana, że pojawi się tutaj czarne mydło, kosmetyki Ziaja, serum z wit. C, mus Laq i oczywiście balsam do ciała . Bardzo miłe podsumowanie widać, że pielęgnacja jest bliska Twojemu sercu 😊 nie dziwię się, że znalazły się tutaj gąbeczki IMagic bo u mnie one również są odkryciem tego roku ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy parę 'wspólnych' hitów! Cieszę się, że mogłaś dzięki mnie okryć parę perełek! ♥ Mam nadzieję, że w nowym roku też Cię czymś zaskoczę :) Znam oczywiście czarne mydło, mus laq i balsam eveline. Kusi mnie najbardziej hydrolat nacomi, chociaż w sumie bardziej myślałam o toniku. Mimo, że ostatnio też wolę hydrolaty :)
OdpowiedzUsuńI domyślam się nawet troszkę, które to gagatki, choć czekam na Twój wpis w czwartek, bo jestem ciekawa, co tam umieścisz w swoich ulubieńcach roku :) No zaskoczenie już się zaczyna ostatnio i prawdopodobnie będzie już widać je w pierwszych ulubieńcach w przyszłym roku :) Ja myślę, że hydrolat Nacomi jak najbardziej warto mieć w swojej kosmetyczce, a przyznam, że po kilku miesiącach używania toników
Usuńja z kolei zatęskniłam za hydrolatem, to chyba jednak za bardzo wciąga : )
Wszystko o czym napisałaś jest dla mnie całkowitą nowością:) Ostatnio stałam się ogromną fanką serów, więc najbardziej zainteresowało mnie to serum z witaminą C od myVita
OdpowiedzUsuńZnam tylko żel 3w1 Ziaji. Akurat kilka dni temu dobił dna :D zapach mega! I też głównie używałam do mycia ciała.
OdpowiedzUsuńMuszę mieć ten ananasowy mus do mycia twarzy:) Mam kokosowy balsam z Eveline i love vegan food i jest świetny ;)
OdpowiedzUsuńHydrolat różany uwielbiam :). Nawet nie wiem, ile butelek zużyłam, ale z 10-15 na pewno. Teraz sięgam po inne, nowe, których wcześniej nie znałam. Świat hydrolatów jest bardzo duży, a ja lubię poznawać nowe :)
OdpowiedzUsuńMam od niedawna gqbeczki Imagic i już je zdążyłam polubić :)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku nawet nie miałam w planach zabierać się za odkrycia kosmetyczne, sądząc, że nic takiego nie miało miejsca. Ale jak tak zaczęłam myśleć na ten temat, to jednak coś tam bym znalazła i może pod koniec roku pokuszę się o taki wpis :) Z Twoich odkryć znam trzy produkty (a dwa z nich znajdą się pewnie również i w moim podsumowaniu, jeśli takie napiszę): gąbeczki Imagic, żel 3-w-1 Ziaja Baltic Home oraz mus do mycia twarzy z LaQ. Wszystkie polubiłam, jedne mocniej, drugie mniej, ale nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Reszty produktów nie miałam przyjemności stosować, najbardziej ciekawi mnie czarne mydło z Babuszki Agafii :)
OdpowiedzUsuńCzekam w takim razie na wpis i jestem bardzo ciekawa, co tam odkryłaś fajnego w ostatnim roku :) Ta trójka o której wspominasz moim zdaniem jest godna umieszczenia w takim wpisie zdecydowanie. Czarne mydło musisz wypróbować koniecznie, na twarz i włosy jest niezastąpione po prostu :)
UsuńBalsam Eveline to i moje odkrycie roku :) Ale ostatnio nie widuję go w Biedronce :/
OdpowiedzUsuńMus LaQ jest bardzo fajny i super się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńHydrolaty nacomi zachwyciły mnie opakowaniami i w sumie dlatego często jak jestem w sklepie zerkam w ich stronę i zastanawiam się czy się na któryś skusić. Zawsze odchodzę, bo nie mam doświadczenia z hydrolatami. Chyba wreszcie czas to doświadczenie zdobyć ;). Byłam prawie pewna że większość z Was umieści w zestawieniu laq :D. Łopianowy szampon też był moim odkryciem, ale jeszcze wcześniejszego roku. Dawno go nie miałam, więc muszę kupić ponownie. O hihybrid już gadałyśmy, ja też najbardziej lubię róże na paznokciach ;)
OdpowiedzUsuńPrzy hydrolatach nie musisz mieć wielkiego doświadczenia kochana, po prostu kup taki z najprostszym składem bez żadnego konserwantu i używaj jako tonik i do glinkowych masek. Wariant musisz wybrać sama, ja wśród tych z Nacomi miałam okazję wypróbować jedynie różaną wersję, ale na przykład marka Beaute Marrakech ma kilka różnych hydrolatów, więc dla każdego coś dobrego :) Mus laq musiał się tutaj znaleźć :D Ja te szampony odkryłam dzięki Tobie, ponieważ na Twoim blogu o nich przeczytałam :) Róż na pazurach rządzi jak widać :))
UsuńUwielbiam musy z Laq! Właśnie czekam aż dotrze do mnie wariant pralinka :) Pokochałam również Czarne mydło do włosów :) Balsamem z Eveline kusi mnie cały czas Ania i na pewno kiedyś będzie mój :) Pozostałych hitów kosmetycznych nie znam :)
OdpowiedzUsuńNa mus LaQ już się skusiłam, ale mam inną wersję ;) Muszę jeszcze koniecznie wypróbować hydrolat Nacomi :)
OdpowiedzUsuń